KADRA ZARZĄDZAJĄCA

TELEFON, KTÓRY WIELE ZMIENIŁ

Wreszcie piątek! Ten tydzień był naprawdę ciężki.

Nowa inwestycja opóźnia się, ponieważ znów nie przyjechały zamówione maszyny. W związku z tym w firmie panuje atmosfera poddenerwowania. Bufor czasowy kurczy się. Zamówienia czekają w kolejce i jakiekolwiek opóźnienie może mieć katastrofalne skutki.
Dobrze, że projekt działań wizerunkowych dobiega już końca.
Wygląda na to, że wszystko idzie zgodnie z planem. Nowa strona wszystkim się podoba. Przy tym jest bardzo funkcjonalna – docierają pierwsze sygnały od klientów, że proces zamówień przebiega teraz dużo szybciej. To element strategii marketingowej na ten rok, przygotowanej przez nowego dyrektora marketingu. Jak na razie świetnie sobie radzi i trzeba przyznać, że błyskawicznie wtopił się w firmę. A przecież przejście z korporacji do firmy rodzinnej, nawet tak dużej jak ta, jest znaczącą zmianą.

Dobrze jeszcze pamiętasz swoje pierwsze miesiące tutaj, po 11 latach pracy w korporacji.

Nie było Ci łatwo. Z jednej strony, dostałaś swobodę działania, o jakiej nie mogłabyś marzyć w korporacyjnym gorsecie. Z drugiej strony, trudno Ci było zrozumieć brak procedur i struktur, do których byłaś przyzwyczajona. I które, nie da się ukryć, porządkują działania i procesy.

Ale właśnie dlatego tu trafiłaś.

By w dużej, szybko i raczej chaotycznie rosnącej firmie wprowadzić korporacyjny ład, uporządkować strukturę organizacyjną i procesy. Najpierw pojawiłaś się jako Interim Manager, żeby przeprowadzić projekt, a potem … zostałaś na stałe jako Dyrektor Zarządzający. Trzeba przyznać, że chociaż kultura organizacyjna była tu inna niż ta, do której byłaś przyzwyczajona, jednak otwartość i chęć wprowadzania zmian była czymś bardzo odświeżającym po korporacyjnej stagnacji. Jeżeli chodzi o właścicieli, to Wasza współpraca – po początkowym dość trudnym okresie ograniczonego zaufania z obu stron – ułożyła się nadspodziewanie dobrze. Obecnie właściciele dają Ci mnóstwo swobody i w zasadzie większość tematów przerzucają na Ciebie. A Tobie to bardzo pasuje.

Lubisz wyzwania i, przyznaj szczerze, lubisz czuć się niezastąpiona.

Andrzej, właściciel firmy, ma nieprawdopodobne wręcz wyczucie biznesowe i większość jego inwestycji i pomysłów jest przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Jego talent biznesowy w połączeniu z Twoimi kompetencjami w zarządzaniu doprowadziły firmę do silnej, stabilnej pozycji na rynku i wypracowywania konkretnych zysków.

W firmie wiele się dzieje i często pojawia się potrzeba nagłej konsultacji prawnej.

Macie wprawdzie zaprzyjaźnioną kancelarię, z której usług czasem korzystacie, ale nie zawsze mogą Wam pomóc w trybie pilnym.
Czy nie byłoby wygodniej mieć stałego partnera, który od razu mógłby zareagować, gdyby była taka potrzeba?

Piotr Zapała

Partner w Kancelarii
Finansowej LEX Sp. z o.o.

Skontaktuj się:

Zapisz się na nasz comiesięczny newsletter,
a otrzymasz PDF „7 rzeczy, których nie wiesz o zarządzie sukcesyjnym”

Dlaczego teraz? Przecież Andrzej jest w pełni sił. Do wieku emerytalnego brakuje mu jeszcze dobrych kilka lat i naprawdę nie rozumiesz, dlaczego temat sukcesji pojawił się akurat teraz. Nie widzisz powodu, dlaczego mielibyście wyhamować i zająć się sukcesją.

Temat sukcesji Cię niepokoi.

Chcesz w pełni zaangażować się w projekt sukcesyjny – od początku otwarcie to deklarowałaś. Masz świadomość, że jest to proces konieczny, i że powinien być dobrze zaplanowany. Ponieważ jak do tej pory byłaś odpowiedzialna za wszystkie najważniejsze projekty w firmie, jest dla Ciebie naturalne, że i tym projektem się zajmiesz.
Z jednej strony Andrzej deklaruje, że chce powierzyć Ci ten temat, tak jak wiele innych. Z drugiej jednak strony masz świadomość, że nie docierają do Ciebie wszystkie informacje, że niektóre rozmowy odbywają się wyłącznie pomiędzy Andrzejem i członkami jego rodziny. Nachodzą Cię obawy, że możesz być odsunięta od wpływu na bieg wydarzeń. Wprawdzie jesteś bardzo skuteczna, jeżeli chodzi o realizację celów biznesowych, ale masz przecież świadomość, że projekt sukcesyjny różni się od innych.

Twoje rozmyślania przerywa dzwoniąca komórka.

To Bartek, Twój młodszy brat. Odbierasz i od razu wyczuwasz, że jest przygnębiony. Gdy pytasz, w czym rzecz, wdycha i wykręca się od odpowiedzi. Ale naciskasz – znasz go dobrze. Nie ulega łatwo trudnym emocjom, więc domyślasz się, że musiało się stać coś poważnego.
– „Wiesz siostra, muszę jednak szukać pracy. Nie chciałem Cię martwić, ale…” – słyszysz w końcu.

W kilku zdaniach Bartek streszcza wydarzenia ubiegłego tygodnia. Firma, w której pracuje właśnie ogłosiła upadłość. Spadkobiercy nie są w stanie dogadać się co do jej przyszłości.

– „Najgorsze jest to, że chyba nikomu nie zależy, żeby firma przetrwała!” – gorączkuje się brat – „Poza nami, pracownikami. Ale nas nikt o zdanie nie pyta.”
Rozmawiacie jeszcze przed dłuższą chwilę, w końcu Bartek mówi, że musi kończyć, bo wiezie syna na piłkę.
– „Przyjedź w przyszłą sobotę, Adaś będzie miał mecz, ucieszy się, jak mu pokibicujesz. A przy okazji pogadamy.” – rzuca na pożegnanie.
Oczywiście, przyjedziesz. Zawsze chętnie ich odwiedzasz, a teraz chcesz dodatkowo wesprzeć brata w trudnej sytuacji.
Zamyśliłaś się znowu. Sytuacja jest naprawdę przykra.

Firma Bartka działała w niewielkiej, ale dochodowej niszy i radziła sobie na rynku naprawdę dobrze.

Dawała przy tym zatrudnienie blisko 100 osobom. I to w regionie, w którym nie było łatwo o dobrą pracę. W rodzinie właścicieli niestety od lat nie działo się dobrze; wszyscy o tym wiedzieli. Jakiś czas temu pojawił się chętny, by firmę kupić, ale właściciel nie mógł się zdecydować – żal mu było rozstawać się z biznesem. Ostatnio menedżerowie i przedstawiciele pracowników rozpoczęli rozmowy na temat wykupu udziałów w firmie. Bartek opowiadał Ci o tym już jakiś czas temu. Niestety, los sprawił inaczej.

Gdyby tylko wcześniej podjęto temat sukcesji…

być może teraz sytuacja byłaby diametralnie inna. Twoje myśli przeskakują z upadającej firmy Bartka na Twoją – przewidywalną, stabilną i dochodową. Trudno Ci wyobrazić sobie, że i ją mógłby spotkać podobnie smutny koniec. W nagłym przebłysku zdajesz sobie sprawę, że jej los zależy też od Ciebie. Choć nie należysz do rodziny właściciela, to jednak, będąc liderem, masz ogromny wpływ na to, jak proces sukcesyjny zostanie przyjęty przez pracowników i partnerów biznesowych firmy. A to może przyczynić się do powodzenia projektu.

Sukcesja jest pomostem pomiędzy teraźniejszością a przyszłością.

I chociaż opracowanie planu sukcesji jest zadaniem właściciela i jego rodziny, Ty jesteś częścią teraźniejszości firmy i chcesz przecież być ważnym elementem jej przyszłości. Dlatego Twoje kompetencje będą cennym wsparciem zarówno dla właściciela jak i dla sukcesora w procesie zmiany warty.

Im wcześniej rozpocznie się ten proces, tym większe są szanse jego powodzenia:
W przypadku braku sukcesji albo w przypadku źle przeprowadzonej sukcesji, skutki dla firmy, a tym samym dla jej pracowników mogą okazać się opłakane. Chaos, niepewność i lęk o przyszłość są często udziałem pracowników firm, których właściciele nie zadbali zawczasu o właściwe przygotowanie sukcesji.

Przeprowadzenie sukcesji w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposób pozwoli utrzymać równowagę pomiędzy realizacją bieżących celów biznesowych a budowaniem długoterminowej wartości firmy. Zaplanowany i stopniowo wdrażany proces zapewnia wszystkim zainteresowanym stronom stabilność, przewidywalność i poczucie kontroli nad sytuacją.

Nasze wieloletnie doświadczenie w przeprowadzaniu projektów sukcesyjnych pozwala na dopasowanie się do indywidualnych potrzeb firmy i jej właścicieli.

Zaufało nam już kilkaset firm z całej Polski. Wam również możemy pomóc.